Ułatwienia dostępu

Sfinansowano ze środków Funduszu Edukacji Finansowej, którego dysponentem jest Minister Finansów. Realizatorem Projektu jest Fundacja Think!
Nie daj się oszukać, sprzedając w sieci.

Pan Michał sprzedaje opony

Poznaj historię oszustwa na platformie z ogłoszeniami.

– Powinienem to wszystko wynieść na śmietnik – mruczał pod nosem pan Michał, przeciskając się między regałem bez półek, pudłem z choinką i glinianymi donicami skrywającymi kłębki splątanych kabli. Niemal krzyknął z radości, gdy jego oczom ukazała się poszukiwana przez niego opona. Skoro jest jedna, to gdzieś obok będą pozostałe. Żałował, że nie zabrał łopaty – byłoby łatwiej przekopać się przez tony bibelotów i śmieci.

Garaż zmienił się w graciarnię ponad rok temu. Wszystko za sprawą córki pana Michała, która przywiozła tu pół swojego mieszkania “tylko na czas remontu”. Remont dawno się skończył, a rzeczy pozostały, zdaje się, na zawsze.

Pomysł na rozwiązanie problemu wykluł się niedawno, kiedy to pan Michał żalił się sąsiadowi na tę przygnębiającą rupieciarnię. Garaż zawsze był jego specjalnym miejscem – trochę warsztatem, trochę pracownią artystyczną, a przy tym biblioteczką i czytelnią – słowem królestwem, gdzie spędzał wolne chwile i wypoczywał. Dlatego kurcząca się przestrzeń była dla niego szczególnie dotkliwa.

– Panie Michale, niech pan sprzeda trochę swoich gratów. Pewnie nawet nie pamięta pan, co dokładnie wśród nich jest, prawda?

– Kiedy większość to w sumie nie moje, a Aneczki… – odparł zrezygnowany, bo zmobilizować córkę do działania graniczyło z niemożliwością.

– A tam, opowiada pan – sąsiad przerwał mu machnięciem ręki. – Narzeka pan na śmietnik w garażu, odkąd się znamy. Niech pan zrobi przegląd. Śmiecie od razu do kosza. A co się nada, niech pan wystawi w sieci i po zawodach.

Za sąsiedzką poradą pan Michał postanowił wypróbować jedną z platform do publikacji ogłoszeń kupna/sprzedaży. Uznał, że zacznie od opon zimowych, jedynej części, która mu pozostała po oddanym córce aucie. 

Tak oto znalazł się w zawalonym garażu, z którego końca wyciągnął (choć lepiej byłoby powiedzieć “wykopał”) opony. Zrobił im zdjęcie, stworzył krótki opis i opublikował informację zachęcającą do zakupu używanych opon zimowych. Nie zakładał, że odpowiedź na ogłoszenie pojawi się tak szybko. 

Już następnego dnia otrzymał wiadomość od Agnieszki, która wyraziła wstępne zainteresowanie zakupem. Zadała kilka pytań, w tym o odbiór opon – czy można to zorganizować w środku tygodnia, w jakich godzinach, czy to teren osiedlowy, a jeśli tak, to czy da się bez problemu wjechać. Konwersacja przebiegała płynnie. Agnieszka wyznała, że miała złe doświadczenia z zakupami tego typu – została raz oszukana na BLIK-a. Dlatego teraz ostrożnie analizuje wszystkie ogłoszenia i postępuje zgodnie z zasadami platformy. 

To straszne, że w sieci tak trudno o zaufanie – napisała, kończąc zdanie smutną minką. Pan Michał przyznał jej rację i dodał, że w efekcie masę czasu zajmuje dziś analizowanie każdego sms-a, maila czy jakiejkolwiek innej treści cyfrowej. Ale co zrobić, jakoś trzeba sobie radzić – dodała Agnieszka, po czym powróciła do tematu zakupów. Koniec końców, najważniejsze, by przestrzegać zasad obowiązujących na portalu. Przypomniała, że wszystkie informacje przyjdą do pana Michała w oficjalnym mailu z platformy. Jeśli będą się do nich stosować, nie muszą się martwić o bezpieczeństwo transakcji. Mail rzeczywiście przyszedł niedługo potem. Pan Michał prześledził opisane kroki sprzedaży, po czym otworzył podlinkowany w mailu formularz weryfikujący sprzedawców. Imię, nazwisko, adres, e-mail, telefon, numer konta. Wpisywał dane automatycznie, z pamięci, nie zastanawiając się nad nimi specjalnie. Następnie został poproszony o weryfikację tożsamości poprzez zrobienie przelewu na 1,01 zł. Kliknął przycisk, który przekierował go na stronę logowania do banku. Dziwne, pomyślał jednak, wpisując pierwsze cyfry numeru klienta. Oderwał ręce od klawiatury. Bardzo dziwne. Coś mu w tym wszystkim nie pasowało, chociaż nie umiał stwierdzić co. 

Postanowił zadzwonić do banku. Poinformował konsultantkę, że został poproszony o weryfikację tożsamości za pomocą przelewu. Wcześniej niczego nie sprzedawał w sieci, dlatego chce potwierdzić, czy weryfikacja tożsamości sprzedawcy za pomocą przelewu to normalna praktyka. W odpowiedzi usłyszał, że przesłana do niego wiadomość e-mail wraz z linkiem do weryfikacji sprzedawcy najpewniej była próbą wyłudzenia danych i kradzieży pieniędzy. Pani poleciła mu zgłoszenie próby oszustwa platformie zakupowej. Dobrze, że zapaliła mu się czerwona lampka, bo sprawa mogła mieć fatalne zakończenie. Niedługo później profil Agnieszki zniknął z platformy. Kto wie, może następnym razem ten sam oszust będzie przedstawiał się jako Bartek?

Na co uważać:

  • Sprawdź zasady i procedury bezpieczeństwa platformy: zanim wystawisz coś na sprzedaż w sieci, przeczytaj regulamin, poznaj zasady działania i porady dotyczące bezpieczeństwa na danej platformie.

  • Pamiętaj o zasadzie ograniczonego zaufania w sieci – oszuści stosują różne sposoby zdobywania zaufania. Potrafią podawać szczegóły z „własnego życia”, a nawet przestrzegać przed oszustami – to technika manipulacji.

  • Nie przenoś korespondencji poza platformę zakupową – korzystaj tylko z oficjalnych kanałów komunikacji dostępnych w ramach danego serwisu. Przenoszenie rozmowy na e-mail, SMS-y czy inne komunikatory może narazić Cię na ryzyko. 

  • Masz wątpliwości? Zgłoś to – każdy podejrzany kontakt i wątpliwe konto (sprzedawcy lub kupującego) zgłoś bezpośrednio do platformy zakupowej. W przypadku podejrzenia próby oszustwa zgłoś sprawę także na policję. 

Zobacz także