Ułatwienia dostępu

Sfinansowano ze środków Funduszu Edukacji Finansowej, którego dysponentem jest Minister Finansów. Realizatorem Projektu jest Fundacja Think!
Oszustwo metodą "na wnuczka"

Halo, dziadku…

Poznaj historię oszustwa metodą „na wnuczka”.

Była sobota. Pan Antoni ten dzień zawsze rozpoczyna tak samo. Po przebudzeniu pije wodę z cytryną, włącza radio, by coś „gadało”, gdy on krząta się po domu i przygotowuje śniadanie. Zazwyczaj są to jajecznica posypana szczypiorkiem, kromka chleba z serem i pomidorem – tak było i tym razem.

Odkąd dzieci założyły własne rodziny, a wnuki rozjechały się po świecie, to w tej rutynie odnajduje sens i spokój. Co sobotę, równo o dziesiątej, wychodzi na targ. Kupuje coś na obiad i zawsze, niezależnie od pogody czy nastroju, świeży bukiet tulipanów. Ale tamtego poranka nic nie poszło zgodnie z planem. Chwilę przed wyjściem, do Pana Antoniego zadzwonił telefon stacjonarny. 

– Słucham. – powiedział Pan Antoni, przykładając słuchawkę do ucha. 

Przez chwilę panowała cisza. A potem odezwał się męski, stłumiony głos. 

– Dziadku… to ja. – wymamrotał jakby przez łzy. – Miałem wypadek. To wszystko działo się tak szybko. Jechałem Uberem, kierowca wymusił pierwszeństwo… Było zderzenie, ktoś nie żyje… a ja… ja jestem w szpitalu. Zaraz będę mieć operację.

– Piotrek?! 

Po drugiej stronie znowu zapadła cisza, ale na moment. Potem głos stał się pewniejszy. 

– Tak… tak właśnie. Dziadku, dobrze, że odebrałeś. Potrzebuję twojej pomocy. Trzeba jak najszybciej zapłacić za operację, a ja nie mam pieniędzy. 

Pan Antoni od dawna nie słyszał głosu swojego wnuczka. Od dawna z nim nie rozmawiał. A teraz ten głos – drżący, zapłakany – brzmiał tak blisko. Piotruś. Jego ukochany wnuk, którego kiedyś prowadzał za rękę do przedszkola, teraz zwracał się do niego o pomoc. Pan Antoni nie zastanawiał się nawet przez moment. Rodzina była dla niego najważniejsza.

Kilka minut po zakończeniu rozmowy pod jego domem pojawił się nieznajomy mężczyzna. Przedstawił się jako prawnik Piotra – był spokojny, trzymał pod pachą granatową teczkę. Pan Antoni natychmiast przekazał mu torbę z dziesięcioma tysiącami złotych w gotówce. Oddał wszystko, co miał, przecież musiał ratować swojego wnuka. Miłość do niego zabiła skutecznie jakąkolwiek podejrzliwość i zdrowy rozsadek. A gdy mężczyzna wyszedł, Pan Antoni usiadł w kuchni i zaczął w milczeniu wpatrywać się w zegar. Czekał na telefon… który nigdy nie zadzwonił. Sam próbował oddzwonić na numer, z którego wcześniej odebrał połączenie, ale za każdym razem trafiał na pocztę głosową. 

W końcu Pan Antoni skontaktował się z córką:

– Anka, co z Piotrkiem? Wszystko w porządku?

– A co ma być? Właśnie wrócił z pracy, je obiad. 

– Jak to? – głos Pana Antoniego zadrżał. – Przecież dzwonił do mnie, że miał wypadek i potrzebuje pieniędzy. Oddałem mu wszystkie moje oszczędności…

Wieczorem, razem z córką i wnukiem, pojechali na komisariat, by opowiedzieć całą historię. Policjant pokiwał głową – O takich przypadkach słyszymy codziennie, to klasyczne oszustwo „na wnuczka” – tłumaczył.

– Przestępcy korzystają z popularnych niegdyś książek telefonicznych, z których wybierają imiona często występujące u osób starszych, następnie dzwonią na wybrany numer telefonu. Rozmowa prowadzona jest w taki sposób, aby oszukiwana osoba uwierzyła, że rozmawia z kimś ze swojej rodziny i sama wymieniła jego imię oraz inne informacje. Oszuści proszą o przekazanie pieniędzy „prawnikowi” lub „funkcjonariuszowi”, który przyjeżdża pod wskazany adres. Wiedzą, że starsze osoby często przechowują gotówkę w domu. Gdy tylko pieniądze trafią w ich ręce – kontakt się urywa. Telefon milknie, numer przestaje działać, a ślad po przestępcy znika.

Pan Antoni długo miał do siebie żal. Czuł się naiwny i rozczarowany samym sobą. Od tamtej pory każdą rozmowę zaczyna od prostego pytania: „Z kim rozmawiam?” A na lodówce, tuż obok zdjęcia wnuka, magnesem przypiął kartkę z zasadami ostrożności. Czasem nawet żartuje, że zaliczył przyspieszony kurs na detektywa. O całej historii opowiada sąsiadom, znajomym z targu i wszystkim, którzy chcą słuchać. Bo wierzy, że jeśli jego błąd może uchronić choć jedną osobę przed stratą – to nie poszedł na marne.

Zasady Pana Antoniego – seniorze nie daj się zrobić „na wnuczka”:

  1. Nie podpowiadaj oszustom. Jeśli nie wiesz, z kim rozmawiasz – nie zgaduj. Każde słowo może pomóc zbudować oszustom wiarygodną historię i zmanipulować Cię bardziej. Poproś rozmówcę, by sam się przedstawił.

  2. Zweryfikuj. Oszuści celowo używają dramatycznych sytuacji – wypadków, zatrzymań, pilnych operacji – by wywołać panikę i zmusić Cię do działania bez namysłu. Szukaj luk i nieścisłości w historiach albo zadzwoń do bliskiej osoby, by potwierdzić wersję wydarzeń.

  3. Rozłącz się i zadzwoń ponownie. Czujesz, że coś jest nie tak? Nie musisz ciągnąć rozmowy. Rozłącz się, a potem samodzielnie zadzwoń pod znany numer – do wnuczka, córki czy urzędu. Nie daj się prowadzić – to Ty decyduj, komu ufasz i z kim rozmawiasz. 

  4. Nie przekazuj pieniędzy nieznajomym. Żadne instytucje – szpitale, sądy, policja – nie wysyłają obcych osób po gotówkę w kopercie. Jeśli ktoś mówi, że to nagły przypadek i trzeba płacić tu i teraz – to niemal na pewno oszustwo. 

 

Zobacz także